Premiera: 8 października 2021
„Linę” Anny Dan uznaję za najlepszą książkę, przeczytaną w tym roku! I mówię to z pełnym przekonaniem, biorąc pod uwagę:
- kreację bohaterów - empatyczna, mądra Kalina weszła mi do głowy tak bardzo, jakbym ja przeżywała jej perypetie w wydawnictwie, w którym odbywała praktyki studenckie, a pani Hanna - ubóstwiana przeze mnie postać drugoplanowa z fenomenalnego „Solo” („Lina” to prequel „Solo”) pojawiła się niczym feniks z popiołów ze swoją mądrością życiową i siłą przekazu. Jeśli do tego dodamy tajemniczego męskiego bohatera, to wszystko perfekcyjnie się spięło;
- tematykę - przepracowanie trudnej przeszłości połączone sprytnie z funkcjonowaniem polskiego rynku wydawniczego oraz ideą legalnego czytania/czytania z poszanowaniem praw autorskich (więcej o idei "Czytaj legalnie" tutaj);
- warstwę językowo-stylistyczną - metafory, literackie odniesienia i urok powieści szkatułkowej, czyli książki w książce, urzekły mnie bezapelacyjnie.
Srokoszu, Krogulcu, Sokole, Wrono - nigdy was nie zapomnę, a autorce dziękuję za niepowtarzalny pomysł na książkę i za odwagę, dzięki której czytelnicy i czytelniczki otrzymali darmową, a jednocześnie legalną powieść zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych z mocnym przesłaniem: trzeba być prawdziwym twardzielem, żeby podzielić się ze światem swoimi emocjami.
Ach, i wielki szacun za motto głównej bohaterki „żyj i pozwól żyć innym”, które i mnie w życiu przyświeca.
Ach, i wielki szacun za motto głównej bohaterki „żyj i pozwól żyć innym”, które i mnie w życiu przyświeca.
Bo bez względu na to, kim i gdzie się ktoś urodził po pierwsze i po ostatnie: jest człowiekiem
Komentarze
Prześlij komentarz