"- To jak? Co zrobisz z Baśką?
- Sama to z nią załatw - zbywa mnie.
- Ja? Znowu ja! Dlaczego ciągle wszystko muszę załatwiać ja?! A ty sobie tu siądziesz i nie masz żadnych problemów.
- K...wa, nie wkurzaj mnie - krzyczy na mnie, jakbym to ja zrobiła coś złego. A przecież chcę tylko, żeby on też trochę wychowywał tę dziewczynę.
- To załatw to z Bachą! - upieram się przy swoim i ciskam morką ścierkę do naczyń na blat.
Wacław wybiega z kuchni. Słyszę, jak leci do łazienki. Otwiera drzwi. Bacha znów podstawiła za nie kosz na pranie. Potem rozlega się już tylko straszny krzyk" - fragment powieści.
Żadne dziecko nie powinno bać się swojego rodzica. Żadne! Patrzyć na rodzica oczami pełnymi bezbrzeżnego strachu, a co gorsza poczucia winy, że znowu zawiodło, że znowu nie słuchało. Że znowu po prostu było… dzieckiem.
Główna bohaterka „Wron” Basia to mały kolorowy ptaszek, obdarzony talentem malarskim, który nie ma najmniejszych problemów z nauką, ale jednocześnie w domu „sprawia problemy”, bo zostawia po sobie bałagan. Ma starszą siostrę - Kasię, której trudno dorównać, skoro mama faworyzuje ją na każdym kroku. Kasia zmywa, sprząta, a jednocześnie współzawodniczy z młodszą siostrą o uwagę rodziców i wyśmiewa każde osiągnięcie Basi.
Mama… kobieta, dla której ważniejsze jest to, co ludzie powiedzą, niż dobro własnego dziecka. Mama małostkowa, chociaż Czeszka, to jakże podobna do polskiej Dulskiej. Niezdolna do mądrego wychowania dzieci, a jedynie do wrzasku i rozliczania dziecka (tak, tylko jednego dziecka, bo drugie ze strachu czy też z własnej woli robi wszystko to, co matce się podoba) oraz napuszczania na nie ojca.
Tata… niezdolny do mądrego wychowania swoich dzieci, a jedynie do twardej ręki, która zostawia na skórze dziecka ślady, a w jego sercu mrok. Dodatkowo, wykazuje niezdrowe zainteresowanie córką, przytulając się do niej tak, że Basia czuje się źle…
Ta książka to potężny kaliber emocjonalny, spisany na niewielu stronach. Basia w swym dziecięcym umyśle stara się zracjonalizować sobie to, co spotyka ją w domu. Nawet zwierza się nauczycielom z tego, za co i jak traktują ją rodzice. Na rodziców nie działa to jednak jak otrzeźwienie, a jak płachta na byka…
„Wrony” to historia, w której jak w szkle powiększającym widać życie wielu dzieci w wielu rodzinach, na całym świecie. W rodzinach, dla których „klaps to nic takiego”, dla których permanentna przemoc psychiczna to „jedyna metoda wychowawcza”, w których dzieci zamiast wsparcia i bezpieczeństwa otrzymują taki ładunek przerażenia, że czasem… rozkładają niewidzialne skrzydła i… spadają…
Książkę przeczytałam w ramach akcji Czytaj PL i na długo pozostanie ona w mojej pamięci i sercu.
Jeśli to czytasz, i jesteś dzieckiem, a w twoim domu dzieje się źle, na pewno Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę przyjdzie ci z pomocą.
Jeśli to czytasz, a jesteś rodzicem, któremu zbyt często puszczają nerwy, zastanów się nad tym co robisz istocie, dla której jesteś wzorem.
Warto pamiętać, że czym innym jest klaps (uderzenie w tyłek), a czym innym bicie/maltretowanie dziecka (podbite oczy, złamania, czasami poważniejsze obrażenia wewnętrzne).
OdpowiedzUsuńPrzemoc jest przemocą, wykorzystywanie siły - a klaps również tym jest - jest przemocą. Bicie w każdej formie to przemoc. Nieakceptowalna i zabroniona prawnie w Polsce od 2010 roku.
Usuń