Przejdź do głównej zawartości

Recenzja przedpremierowa: "Coraz większy mrok" - Colleen Hoover

Premiera: 19 czerwca 2019

Colleen Hoover to pisarka romansów oraz powieści z gatunku "New Adult", której książki w większości bardzo przypadły mi do gustu. Moja lista Top 3 tytułów jej autorstwa to (kolejność przypadkowa): Confess, It ends with us oraz Too late. W najnowszej na polskim rynku książce pt. "Coraz większy mrok" (w oryginale: "Verity") Colleen postanowiła poeksperymentować z nową dla niej formułą, jaką jest thriller psychologiczny, i co ciekawe, wydała ten tytuł samodzielnie, a nie pod egidą swojego macierzystego wydawnictwa Atria Books. Czy wyszedł jej ten eksperyment? O tym za chwilę.


Główną bohaterką tej napisanej w pierwszoosobowej narracji historii jest trzydziestojednoletnia pisarka Lowen. Kariera pisarska kobiety ma przyspieszyć dzięki wcieleniu się w rolę Laury Chase, autorki, która zajmie się kontynuacją serii poczytnych książek opublikowanych przez Verity Crawford. Ta ostatnia bowiem z uwagi na wypadek nie jest w stanie samodzielnie podjąć się pracy twórczej. Lowen, chcąc zapoznać się z materiałami do książki, pojawia się w rezydencji małżeństwa Crawfordów, gdzie ma spędzić nieco czasu i niejako "wejść w buty" Verity, która do tego, aby spokojnie pisać miała swego czasu wszystko: narzędzia, zaplecze finansowe, wspaniałego męża Jeremy'ego i dwie córeczki. 

Wraz z Lowen zagłębiamy się w zakamarki pisarskiej duszy, śledzimy życie rodzinne Crawfordów, obserwujemy tragiczne zdarzenia, które stały się ich udziałem. Jednocześnie zastanawiamy się, co jest prawdą, a co fikcją literacką z perspektywy Verity, bo "Coraz większy mrok", to swoista książka w książce. Kto przeczyta ten tytuł, ten zrozumie, o co chodzi i opowie się po jednej ze stron: #teamList czy #teamRękopis?

Jak to już u Colleen jest, relacje międzyludzkie są w jej książkach rozłożone na czynniki pierwsze, a wartka akcja i jej zwroty, przywiązują czytelnika do lektury. Jedynym zgrzytem było jednak to, że ja już podobną historię czytałam. I była to historia pisarki, której Colleen zadedykowała "Coraz większy mrok", czyli Tarryn Fisher. Naprawdę miałam wrażenie, że czytam "Bad mommy", nieco zmiksowaną z "Margo" tej samej autorki. Czy to źle? Hym... niekoniecznie, ponieważ książki Tarryn bardzo lubię, jednak historia Verity i Lowen wydawała mi się mocno odtwórcza i bazująca na podobnych co u Tarryn schematach. Dlatego ten eksperyment w wykonaniu Colleen nie do końca przypadł mi do gustu.

Reasumując, jeśli lubicie opowieści o miłości, okraszone sporą dawką erotyki oraz zmiksowane z sensacją, to "Coraz większy mrok" spełni wasze oczekiwania, natomiast ja liczyłam na coś więcej, tym bardziej, że od połowy książki doskonale wiedziałam, jakie będzie rozwiązanie wszystkich wątków. Ooops ;)

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu "Otwarte" za możliwość przedpremierowej lektury "Verity".

Komentarze

  1. Bardzo mnie ciekawi ta książka :D
    pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i mi się podobała :) Dużo bardziej niż jej dwie poprzednie nowości :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A które wcześniejsze czytałaś? Bo nie śledzę dokładnie, które tytuły się ukazały jako dwa wcześniejsze :D

      Usuń
  3. Cieszę się, że nie tylko mi powieść Hoover skojarzyła się z Fisher. Rzeczywiście widać tutaj sporo zbieżności, choć całość nadal prezentuje się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Multirecenzja cyklu "Mistrz gry" - Joanna Lampka

 "Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę" - fragment tomu IV "Mistrz gry". Cztery lata temu poznałam pióro Joanny Lampki i nieco nostalgicznie podchodzę do dzisiejszego wpisu, w którym postanowiłam zebrać wszystkie wrażenia z lektury serii fantasy "Mistrz gry" zakończonej tomem o tym samym tytule. "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" okazała się książką moich wakacji AD 2020. Przeczytałam ją jednym tchem, zarywając nockę, bo perypetie dwudziestoczteroletniej oficerki wywiadu i księżniczki Królestwa Żeglarzy w jednej osobie, Aline Sages, tak mnie zafascynowały. Joanna Lampka znana jako "Szwajcarskie Blabliblu" wykreowała niesamowitą żeńską postać oraz towarzyszący jej kobiecy oddział do wojskowych zadań specjalnych. A że autorka wplotła w fabułę wątki fantastyczne (umiejętności programowania umysłów, wyniesione z Klasztoru Shan-Thi) to ich moc idealnie komponuje się z przygodo