Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Żmijowisko" - Wojciech Chmielarz


Premiera: 9.05.2018

"Żmijowisko" to samodzielna powieść Wojciecha Chmielarza, niebędąca częścią żadnej kryminalnej serii, z których jest znany. Tytuł frapujący, mnie przywodzący na myśl głowę znanej z mitologii greckiej gorgony, Meduzy, której głowę "zdobiły" splątane węże, a jej wzrok zamieniał w kamień. Nie da się ukryć, że fabuła powieści, jak również jej przesłanie, są splątane niczym kłębowisko węży, a jej finał wprawia w dokumentne osłupienie.


Z początku mamy spokój, las, sielskie gospodarstwo agroturystyczne o nazwie "Żmijowisko". Jednak ta sprzyjająca urlopowemu wypoczynkowi atmosfera tylko z pozoru jest niczym niezmącona. Bo to właśnie w tym miejscu, rok wcześniej, zaginęła piętnastoletnia dziewczyna - Adrianna Dusza. Przepadła jak kamień w wodę, a jej rodzice - Arek i Kamila - uciekali się do wszystkich metod, które mogłyby w jakikolwiek sposób naprowadzić ich na ślad dziecka. Niestety ich starania nie przyniosły żadnych rezultatów, a zrozpaczony ojciec wraca na miejsce zdarzenia rok później, siejąc zamęt w lokalnej społeczności, przekonanej o tym, że sprawa przycichła i przestanie odstraszać potencjalnych turystów. 

Dramatyczny wątek małżeństwa państwa Dusza, naznaczonego bolesną stratą, przeplatany jest historią czarnoskórej modelki i prezenterki telewizyjnej Adaomy - Ady, która staje się ważną uczestniczką wydarzeń związanych z niewyjaśnionym zniknięciem młodej dziewczyny, z którą łączy ją nie tylko skrót imienia. Kobieta zaangażuje się w pomoc Arkowi, a także będzie świadkiem problemów rodzinnych i finansowych właścicieli agroturystyki, które być może łączą się z zaginięciem, a może nie?

"Żmijowisko" zapowiadane było jako thriller i z takim też nastawieniem zabrałam się do jego lektury. Ostatecznie jednak mogę powiedzieć, że mrożące krew w żyłach sceny, świadczące o fatalnej pomyłce, autor zafundował nam na końcu książki, wyciskając czytelnikowi - zwłaszcza temu, który jest rodzicem - oddech z płuc. Bo ta książka to tak naprawdę powieść obyczajowo-psychologiczna, będąca studium rozpadu małżeństwa, które straciło córkę, oddaliło się od młodszego dziecka, ale przede wszystkim od siebie i okopało się na swoich pozycjach poranionych ludzi. To bardzo smutna historia ludzkiej samotności w obliczu tragedii, którą trudno mi sobie wyobrazić, ponieważ lęk o własną córkę i myśl, że mogłabym ją stracić to mój największy lęk odkąd zostałam mamą.

Chmielarzowi udało się zajrzeć wgłąb ludzkiej psychiki, obnażyć słabości, napędzane zazdrością czy pożądaniem, odtworzyć proces, który prowadzi do tragicznego końca. I mimo tego, że akcja powieści toczy się dość leniwe (niczym w środku letniej kanikuły), to każda scena ma swoje uzasadnienie i przełożenie na efekt końcowy, uderzający odbiorcę prosto w splot słoneczny. 

W mojej ocenie warto sięgnąć po tę powieść i wczuć się w duszny klimat małej wakacyjnej miejscowości, w której dzieją się rzeczy dziwne, ale jakże prawdopodobne, jeśli wziąć pod uwagę cechy natury ludzkiej.

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy za egzemplarz recenzencki tego tytułu.  

Komentarze

  1. Te lęki o dziecko to chyba u każdej matki. Moja córka w tym roku akurat skończyła 15 lat i mam młodszego syna więc pierwsza scena książki i już "mi coś do oka wpadło" ;) na szczęście na tym podobieństwa się skończyły :)
    Ale zagęszczenie tragedii tych ludzi na cm2 strony książki jest bardzo duże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna książka, szalenie mi się podobała :)!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Multirecenzja cyklu "Mistrz gry" - Joanna Lampka

 "Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę" - fragment tomu IV "Mistrz gry". Cztery lata temu poznałam pióro Joanny Lampki i nieco nostalgicznie podchodzę do dzisiejszego wpisu, w którym postanowiłam zebrać wszystkie wrażenia z lektury serii fantasy "Mistrz gry" zakończonej tomem o tym samym tytule. "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" okazała się książką moich wakacji AD 2020. Przeczytałam ją jednym tchem, zarywając nockę, bo perypetie dwudziestoczteroletniej oficerki wywiadu i księżniczki Królestwa Żeglarzy w jednej osobie, Aline Sages, tak mnie zafascynowały. Joanna Lampka znana jako "Szwajcarskie Blabliblu" wykreowała niesamowitą żeńską postać oraz towarzyszący jej kobiecy oddział do wojskowych zadań specjalnych. A że autorka wplotła w fabułę wątki fantastyczne (umiejętności programowania umysłów, wyniesione z Klasztoru Shan-Thi) to ich moc idealnie komponuje się z przygodo