Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Candidate experience. Jeszcze kandydat czy już klient?" - Maja Gojtowska

Premiera: 16 września 2019

"Czyżby z doświadczeniami kandydatów było jak z walizką? Ile włożysz, tyle wyjmiesz? (...) Zadowolony kandydat staje się adwokatem marki rekrutera lub organizacji, w której pracuje. Za profesjonalny proces odwdzięcza się, jak może, np. rekomendacjami potencjalnych kandydatów lub nowych klientów, którzy potrzebują wsparcia w procesach rekrutacyjnych" - fragment książki.

Dziś przychodzę do Was z recenzją nietypową, bo dotyczącą książki z mojego zawodowego poletka. Pracuję w dziale HR i wszystko to, co związane z najwyższymi standardami pracy w działce, w której się specjalizuję, a związanej między innymi z rekrutacją pracowników oraz budowaniem pozytywnego wizerunku pracodawcy, jest mi niezmiernie bliskie.  

Maja Gojtowska, której blog Gojtowska.com staram się regularnie odwiedzać, na niemal trzystu stronach książki "Candidate experience. Jeszcze kandydat, czy już klient" zawarła mnóstwo praktycznych informacji na temat budowania doświadczeń kandydatów, z którymi spotykamy się w procesie poszukiwania nowych pracowników.


Maja dzieli się w tej książce swoimi obserwacjami, ale przede wszystkim praktykami, które w codziennym biznesowym życiu stosowane są w znanych w Polsce firmach. To naprawdę merytoryczna lektura, która osoby przekonane do traktowania kandydatów jak partnerów na każdym etapie rekrutacji utwierdza tylko w przekonaniu, że idą dobrą ścieżką, a tych niezaznajomionych jeszcze z CE naprowadza na właściwą drogę. Nie da się ukryć, że tak jak zadowolony z obsługi klient wystawi pozytywną opinię i jeszcze wróci, tak niezadowolony wystawi opinię negatywną i długo nie zapomni, jak został potraktowany, najprawdopodobniej zniechęcając kolejne osoby do kontaktu z daną firmą. Podobnie sprawa się ma z osobami ubiegającymi się o pracę i to zarówno z tymi, którym finalnie została złożona oferta pracy, jak i z tymi, którzy z jakichś przyczyn pracy nie otrzymali. Siła marketingu szeptanego jest w takim momencie nie do przecenienia, bo nigdy nie wiadomo, kiedy z daną osobą przyjdzie nam się spotkać ponownie i na podstawie jakich wrażeń - dobrych czy złych - będzie ona do tej relacji podchodzić.

Zachęcam wszystkich rekruterów, HR-owców, team leaderów, kierowników, ogólnie mówiąc, każdego, kto ma do czynienia z rekrutacją personelu, do zapoznania się z tym tytułem. Bo jeśli się uczyć, to od najlepszych :)





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Recenzja: "Wrony" - Petra Dvorakova w tłumaczeniu Mirka Śmigielskiego

 Premiera: 23.11.2020 "- To jak? Co zrobisz z Baśką? - Sama to z nią załatw - zbywa mnie. - Ja? Znowu ja! Dlaczego ciągle wszystko muszę załatwiać ja?! A ty sobie tu siądziesz i nie masz żadnych problemów. - K...wa, nie wkurzaj mnie - krzyczy na mnie, jakbym to ja zrobiła coś złego. A przecież chcę tylko, żeby on też trochę wychowywał tę dziewczynę. - To załatw to z Bachą! - upieram się przy swoim i ciskam morką ścierkę do naczyń na blat. Wacław wybiega z kuchni. Słyszę, jak leci do łazienki. Otwiera drzwi. Bacha znów podstawiła za nie kosz na pranie. Potem rozlega się już tylko straszny krzyk" - fragment powieści. Żadne dziecko nie powinno bać się swojego rodzica. Żadne! Patrzyć na rodzica oczami pełnymi bezbrzeżnego strachu, a co gorsza poczucia winy, że znowu zawiodło, że znowu nie słuchało. Że znowu po prostu było… dzieckiem. Główna bohaterka „Wron” Basia to mały kolorowy ptaszek, obdarzony talentem malarskim, który nie ma najmniejszych problemów z nauką, ale jednocześnie