Premiera: 27.03.2019
"Byłem zły i miałem ochotę zadać kilka porządnych ciosów w bokserski worek, by pozbyć się złej energii, która mną zawładnęła. Kiedyś nie potrzebowałem worka, tylko tańca. Dzisiaj bałem się, że taniec to stanowczo za mało. Potrzebowałem czegoś, co zabolałoby mnie fizycznie i stłumiło wewnętrzny ból. Musiałem wyrzucić z siebie emocje i nauczyć się powtarzać na głos, że tym razem wszystko się ułoży. Kaja mnie nie zostawi. Nie może mnie porzucić jak niepotrzebną rzecz. Zbyt wiele razy mnie porzucano, bym ponownie dał radę przetrwać kolejne pożegnanie. Tym razem, kiedy upadnę, już się nie podniosę. Nie będę miał sił wstać i walczyć". - fragment powieści.
Dominik i Kaja powracają! Powraca również miłość do tańca - krumpu, hip-hopu, salsy. Tyle tylko, że nad związkiem głównych bohaterów zwisła chmura prozy życia i wyzwania związane z codziennym życiem małżeńskim i rodzicielskim.
O ile pierwsza odsłona perypetii tej pary, opisanych przez Annę Dąbrowską w "Nauczycielu tańca" bardzo przypadła mi do gustu z uwagi na tygiel emocji, opisanych przystępnie, przejrzyście i z energią, która porywała niczym ulubiona melodia, tak tom drugi zupełnie nie przypadł mi do gustu.
"Nauczyciel tańca. Rewolta" toczy się sześć lat po wydarzeniach w tomie pierwszym i nadal mamy tu narracyjną różnorodność, tym razem nie dwugłos, a wielogłos, bo do perspektywy Kai i Dominika dodana została również perspektywa Sary. Niestety w tomie drugim pojawił się emocjonalny miszmasz, który mnie osobiście przytłoczył, sprawiając, że odebrałam "Rewoltę" jako melodramatyczny popis dwójki bohaterów. Ja rozumiem, że można popaść w problemy w związku, ale rozwiązywanie ich w sposób, który wybrali, jest niezmiernie niedojrzałe. A tak właśnie zachowują się wobec siebie z pozoru dorośli ludzie, jakimi niewątpliwie są Domi i Kaja.
Ponadto, w dość krótkiej książce udziałem bohaterów stało się tak wiele - łącznie z kryminalnymi wątkami oraz szukaniem zemsty - że całość okazała się dla mnie niestrawna. Zabrakło natomiast elementu, który urzekł mnie przy pierwszym tomie, czyli terapii tańcem. A jeśli do tego dodamy byłych partnerów i nierozwiązane sprawy z przeszłości, to już mamy chaos totalny. Tak, odebrałam tę powieść jako bardzo chaotyczną i przesterowaną, jeśli chodzi o reakcje głównych i pobocznych postaci. Co za dużo, to niezdrowo, niestety.
Wybacz Aniu, że tym razem zabrakło mojego entuzjazmu, ale dorosła wersja Kai i Dominika zadziałała na mnie jak płachta na byka i odebrała radochę z lektury. Nieco radości wniosły wprawdzie sceny miłosne, ale nie miały szans zrównoważyć ogólnego wrażenia :(
O ile pierwsza odsłona perypetii tej pary, opisanych przez Annę Dąbrowską w "Nauczycielu tańca" bardzo przypadła mi do gustu z uwagi na tygiel emocji, opisanych przystępnie, przejrzyście i z energią, która porywała niczym ulubiona melodia, tak tom drugi zupełnie nie przypadł mi do gustu.
"Nauczyciel tańca. Rewolta" toczy się sześć lat po wydarzeniach w tomie pierwszym i nadal mamy tu narracyjną różnorodność, tym razem nie dwugłos, a wielogłos, bo do perspektywy Kai i Dominika dodana została również perspektywa Sary. Niestety w tomie drugim pojawił się emocjonalny miszmasz, który mnie osobiście przytłoczył, sprawiając, że odebrałam "Rewoltę" jako melodramatyczny popis dwójki bohaterów. Ja rozumiem, że można popaść w problemy w związku, ale rozwiązywanie ich w sposób, który wybrali, jest niezmiernie niedojrzałe. A tak właśnie zachowują się wobec siebie z pozoru dorośli ludzie, jakimi niewątpliwie są Domi i Kaja.
Ponadto, w dość krótkiej książce udziałem bohaterów stało się tak wiele - łącznie z kryminalnymi wątkami oraz szukaniem zemsty - że całość okazała się dla mnie niestrawna. Zabrakło natomiast elementu, który urzekł mnie przy pierwszym tomie, czyli terapii tańcem. A jeśli do tego dodamy byłych partnerów i nierozwiązane sprawy z przeszłości, to już mamy chaos totalny. Tak, odebrałam tę powieść jako bardzo chaotyczną i przesterowaną, jeśli chodzi o reakcje głównych i pobocznych postaci. Co za dużo, to niezdrowo, niestety.
Wybacz Aniu, że tym razem zabrakło mojego entuzjazmu, ale dorosła wersja Kai i Dominika zadziałała na mnie jak płachta na byka i odebrała radochę z lektury. Nieco radości wniosły wprawdzie sceny miłosne, ale nie miały szans zrównoważyć ogólnego wrażenia :(
Komentarze
Prześlij komentarz