Przejdź do głównej zawartości

Recenzja przedpremierowa: "Gambit" - Maciej Siembieda

Premiera: 3.04.2019

"Siedząc na łóżku, przypomniała sobie, jak wuj Kuryło uczył ją gry w szachy. Jej celem jest wygranie partii, tłumaczył. Czasami, żeby ten cel osiągnąć i zdobyć lepszą pozycję na planszy, z rozmysłem poświęca się pionki, a nawet figury. Kiedyś pojmiesz sens tego manewru. Nazywa się gambit". - fragment powieści.

Ależ to była pyszna lektura! Taka, która każe pochłaniać stronę za stroną i wtapiać się w każde zdanie, a nawet słowo. Maciej Siembieda po raz trzeci (po "444" oraz "Miejscu i imieniu") zachwyca mnie elegancją swoje pióra, nietuzinkowymi wydarzeniami historycznymi, będącymi kanwą całej opowieści, a także bohaterami z krwi i kości, których fikcyjne jestestwo jest paradoksalnie równie realne co obecność postaci istniejących naprawdę.

"Gambit" to mistrzowska kombinacja literacko-historyczno-szpiegowska! Wybornie zaciera się w tej książce granica między fikcją literacką, a rzeczywistymi wydarzeniami. Toż to prawdziwy rarytas dla fanów autora, ale i dla tych, którzy jeszcze z jego twórczością nie mieli styczności, ale lubują się w wysmakowanej literaturze popularnej, niepozbawionej wartości merytorycznej. Bo w trakcie lektury w człowieku aż buzują pytania o to, czy na przykład legendarne roponośne złoże na Podkarpaciu istniało naprawdę, albo też jak potoczyły się losy żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. A to tylko czubek góry lodowej składającej się z fascynujących faktów historycznych, ubranych przez autora z niesamowitą swadą w kamuflaż agentów wywiadu.


"Mój gambit się dokonał, pomyślała. Poświęciłam swoje dotychczasowe życie i dobre imię tam, w Polsce. Teraz dla mojej ojczyzny jestem wrogiem. Kto wie, może już z zaocznym wyrokiem śmierci za zdradę." - fragment powieści.

Dzięki super-bohaterce Wandzie Kuryło mogłam zanurzyć się w  rozgrywki wojenne, a następnie wraz z nią realizować misje po obu stronach żelaznej kurtyny. To jej osoba stanowi główną oś wydarzeń i do samego końca trzyma w niepewności - wraz z nią zastanawiamy się bowiem, kto w tej całej historycznej zawierusze czasów wojennych i powojennych jest sprzymierzeńcem, a kto zdrajcą. Wanda z żelazną konsekwencją chce wystawić rachunek tym, którzy sprzedali Polskę najpierw Hitlerowi, a potem Stalinowi, a umożliwia jej to szeroka kooperacja ze służbami wywiadowczymi Wolnego Świata.

Smaczku całej powieści dodaje fakt, że Siembieda ulokował ją w miejscach, które są mi osobiście doskonale znane: Jasło, Krosno, Bytom czy Opole. Ech... tą książką zrobił mi autor niesamowitą przyjemność, ale samym zakończeniem złamał serce! Co ważne, posłowie jest bardzo istotnym elementem książki i aż świerzbią ręce, żeby udać się na pewien cmentarz... A życie to przeciwnik, którego czasem trudno ograć i niczym w szachach właściwie przewidzieć jego ruch. Oby nam - współcześnie żyjącym - nie było dane zaznać wojennej grozy i konieczności największego poświęcenia, niekoniecznie zwieńczonego wygraną.

I tak tytułem podsumowania powiem: był już "Most szpiegów", a teraz czas na "Gambit", którego ekranizacja z pewnością zrobiłaby furorę! Tymczasem, niech najnowsza powieść Siembiedy pnie się w rankingach na najlepszą powieść 2019. U mnie zajmuje jak na razie miejsce pierwsze.

Panie Macieju, jest Pan moim idolem, jeśli chodzi o powieści inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Czapki z głów! Dziękuję i czekam na kolejny akt Pańskich opowieści inspirowanych historią.

Komentarze

  1. Elegancja to doskonałe słowo, które określa pióro Macieja Siembiedy, a "Gambit" jest literackim dziełem. Niezwykle wciąga, pasjonuje od początku do końca i zawiera to coś, co sprawia, że chce się przewracać kolejne strony. Gorąco polecamy wraz z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech w świat idzie szeroko wieść o tym doskonałym tytule!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Multirecenzja cyklu "Mistrz gry" - Joanna Lampka

 "Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę" - fragment tomu IV "Mistrz gry". Cztery lata temu poznałam pióro Joanny Lampki i nieco nostalgicznie podchodzę do dzisiejszego wpisu, w którym postanowiłam zebrać wszystkie wrażenia z lektury serii fantasy "Mistrz gry" zakończonej tomem o tym samym tytule. "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" okazała się książką moich wakacji AD 2020. Przeczytałam ją jednym tchem, zarywając nockę, bo perypetie dwudziestoczteroletniej oficerki wywiadu i księżniczki Królestwa Żeglarzy w jednej osobie, Aline Sages, tak mnie zafascynowały. Joanna Lampka znana jako "Szwajcarskie Blabliblu" wykreowała niesamowitą żeńską postać oraz towarzyszący jej kobiecy oddział do wojskowych zadań specjalnych. A że autorka wplotła w fabułę wątki fantastyczne (umiejętności programowania umysłów, wyniesione z Klasztoru Shan-Thi) to ich moc idealnie komponuje się z przygodo