Przejdź do głównej zawartości

Recenzja premierowa: "Wolf" - Magda Mila

Premiera: 29.11.2018

"Kiedy uspokoiła oddech, uwolniłem ją i pomogłem się ubrać. Uciekała wzrokiem na boki, jakby wstydziła się tego, co czuła. Bawiło mnie to. Nie chciała przyznać, nawet tylko sama przed sobą, że było jej aż tak dobrze. Musiałem zintensyfikować naszą relację. W końcu nie chodziło tu o przyjemność - moją czy Inez, a o to, by mnie znienawidziła. By rozsądek nie pozwolił jej już na nic więcej." - fragment powieści.

Kto śledzi moje wpisy na Instagramie czy Facebooku, ten wie, że nie stronię w swoich czytelniczych wyborach od płodozmianu gatunkowego. Dlatego też z chęcią sięgam po powieści o większym bądź mniejszym zabarwieniu erotycznym, które czasem mocno rozczarowują, jeśli chodzi o stylistykę i fabułę, a czasem fascynują i nie pozwalają się od siebie oderwać, pobudzając każdy nerw. Magda Mila i jej powieści +18 zdecydowanie należą do tej drugiej kategorii, ponieważ zarówno satysfakcjonują mnie pod względem warsztatu pisarskiego (pozbawionego na szczęście natłoku prostackich epitetów, których multum jest w literaturze rozrywkowej tego gatunku), jak i pod względem akcji, oplecionej nie tylko wokół pikantnych przygód w sypialni - i poza nią - głównych bohaterów, lecz także doprawionej nutką sensacji.


"Wolf" to trzecia, po "Tonącej w błękicie" oraz "Tańczącej w ogniu", książka autorki polskich powieści erotycznych na naprawdę dobrym poziomie, po którą sięgnęłam z pełnym przekonaniem, że moje "guilty pleasure" zostanie zaspokojone. Bo ja najzwyczajniej w świecie uwielbiam niewymagające zbytniego zaangażowania szarych komórek powieści, pozwalające zrelaksować się po ciężkim dniu, ale i podkręcić "libido" ;) 

Mila stworzyła historię Jonatana i Inez. On - facet z wilczym (zbieżność z tytułem?) apetytem na podbój świata oraz dominację w sferze zawodowej i prywatnej. Ona - programistka i hakerka twardo stąpająca po ziemi, chcąca odzyskać majątek po ojcu. Tyle tylko, że na jej drodze staje właśnie Jonatan, który w wyniku nieodpowiedzialnych machlojek brata Inez, wszedł legalnie w posiadanie pięknej willi w Konstancinie, jedynej pozostałości po ukochanym tacie Inez. Taaak, i tutaj zaczynają się schody, ponieważ Inez, mając do dostęp do wielu tajnych informacji o Jonatanie, wpada na szatański plan podporządkowania sobie mężczyzny, w którego naturze bycie uległym nie leży totalnie. Jest zgoła odmiennie, ponieważ imprezy BDSM oraz mroczne i duszne pokoje zabaw wyposażone w zaawansowane erotyczne gadżety to chleb powszedni Jonatana. Z pewną dozą niepokoju wchodzi on w układ "master-uległa" z Inez, co stanowi początek wybuchowej relacji, a wręcz wojny podjazdowej, ponieważ Inez potulną owieczką nie jest.

"Wolf" to zatem propozycja płomienna, bezpardonowa, wibrująca seksem pozbawionym wanilii, ale i budzącą się miłością, dedykowana wyłącznie dorosłym odbiorcom. Mila ma tę moc, że poza pozbawionymi tabu opisami mechaniki wymyślnych pozycji i konfiguracji łóżkowych, potrafi wyjątkowo intensywnie oddziaływać tekstem na wyobraźnię, wywołując wewnętrzne rozedrganie. I nie trzeba wyprowadzać miejsca akcji do Włoch, wplatając w nie garść oderwanych od rzeczywistości absurdów (ekhm... pewnie część z was zorientowała się do jakiej innej książki erotycznej w  tym miejscu piję ;)), skoro można wykreować świetne tło dla wydarzeń w naszej rodzimej Warszawie i dbać o realizm sytuacyjny. 

Panu Christianowi Grey'owi i niejakiemu Massimo Toriccellemu już dziękujemy :D Bo ich miejsce z przytupem zajmują mężczyźni wykreowani przez Magdę Milę. Jedyne co mnie martwi to fakt, że machina marketingowa na polskim rynku książki nie wspiera dobrze napisanych erotyków, a promuje te niskiej jakości. Wielka szkoda i to zarówno dla czytelników, jak i autorów.

Brawo dla autorki za odważną i pulsującą emocjami powieść ero, w której znalazło się miejsce na zadrę z przeszłości, zazdrość, wielkie pieniądze i mafijne układy. Jest to książka warta polecenia fanom gatunku, a im więcej osób dowie się o twórczości Magdy Mili, tym lepiej!

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Habanero za możliwość przedpremierowej lektury tego ognistego tytułu i już wypatruję drugiego tomu cyklu "Dzikie noce".

Komentarze

  1. Wow, super recenzja. W sumie to nic dodać, nic ująć. Nie pozostaje tu już nic innego jak nabyć i czytać, czytać, czytać..
    Pozdrawiam! ☺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Recenzja: "Wrony" - Petra Dvorakova w tłumaczeniu Mirka Śmigielskiego

 Premiera: 23.11.2020 "- To jak? Co zrobisz z Baśką? - Sama to z nią załatw - zbywa mnie. - Ja? Znowu ja! Dlaczego ciągle wszystko muszę załatwiać ja?! A ty sobie tu siądziesz i nie masz żadnych problemów. - K...wa, nie wkurzaj mnie - krzyczy na mnie, jakbym to ja zrobiła coś złego. A przecież chcę tylko, żeby on też trochę wychowywał tę dziewczynę. - To załatw to z Bachą! - upieram się przy swoim i ciskam morką ścierkę do naczyń na blat. Wacław wybiega z kuchni. Słyszę, jak leci do łazienki. Otwiera drzwi. Bacha znów podstawiła za nie kosz na pranie. Potem rozlega się już tylko straszny krzyk" - fragment powieści. Żadne dziecko nie powinno bać się swojego rodzica. Żadne! Patrzyć na rodzica oczami pełnymi bezbrzeżnego strachu, a co gorsza poczucia winy, że znowu zawiodło, że znowu nie słuchało. Że znowu po prostu było… dzieckiem. Główna bohaterka „Wron” Basia to mały kolorowy ptaszek, obdarzony talentem malarskim, który nie ma najmniejszych problemów z nauką, ale jednocześnie