Przejdź do głównej zawartości

Patronacka recenzja przedpremierowa: "Na tropie" - Michał Larek

PREMIERA: 6.06.2018

W tej ich naradzie było coś nierzeczywistego, jak w powieści przygodowej, jak w filmie kryminalnym. Takie sytuacje w realnym świecie się nie zdarzają. Atak na policjanta, porwanie, zabójstwo jego dziewczyny, szczęśliwy zbieg okoliczności, ucieczka, potem tajna narada. Inna sprawa, że policja rzeczywiście przechodziła kryzys. Coraz częściej słyszało się o podejrzanych związkach gangsterów, policjantów i biznesmenów. Podejrzenia pod adresem Kozaka wcale nie brzmiały jak teoria spiskowa. W państwie duńskim naprawdę źle się działo.

Drugi tom serii kryminalnej „Dekada” w wykonaniu Michała Larka był bardzo wyczekiwany przez tych, którzy z wielkim entuzjazmem przyjęli tom pierwszy, czyli „Furię” i pozostali w pewnym osłupieniu czytając jej ostatnie strony. Nie będę ukrywać, że i ja znalazłam się w gronie sympatyków „Furii” i kiedy otrzymałam od autora propozycję objęcia patronatem medialnym jej kontynuacji, czyli „Na tropie”, nie wahałam się ani chwili.

„Na tropie” to książka, w której możemy wreszcie poznać komisarza Harry’ego, oficjalnie znanego jako Tomasz Harwej, którego uczestnictwa w rozwoju wydarzeń poskąpił nam Larek w „Furii”. Dopiero teraz podążamy śladami tego śledczego wygi, którego w dużej mierze ukształtowały milicyjne czasy i który stał się postrachem światka przestępczego z uwagi na dość dosadne metody przesłuchań. Przy czym to nie jego wątek jest w tej powieści wątkiem jedynym. Tak naprawdę, wątków w „Na tropie” jest kilka (zgodnie z okładkową frazą: zbrodnia, korupcja i porwanie), a ich wspólnym mianownikiem są przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, zarówno te z ostatniego kwartału 1992 roku, kiedy to toczy się główna akcja książki, jak i te z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Mamy tu zatem sprawę zaginięcia dziennikarza rozpracowującego korupcjogenne powiązania policjantów z gangsterami; mamy sprawę przemocy domowej, a także cofamy się w czasie do sprawy o kryptonimie „Pociąg” związanej z wytropieniem i ujęciem brutalnego gwałciciela-mordercy. Z każdej strony tej powieści wyziera zacięcie Larka do szperania w zakurzonych aktach spraw oraz zanurzania się w opowieściach śledczych, którzy swoją robotę wykonywali w czasach słusznie minionych. Autor doskonale oddaje ducha przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku, okraszając tekst odniesieniami muzycznymi (od piosenek Madonny czy Modern Talking, po utwory Wilków i „Mydełko Fa”) oraz serialowymi, popularnymi w czasach transformacji systemowej i w pierwszych latach po niej. 

Scena ze sceną budowane jest napięcie, absorbując czytelnika i wciągając go w mrok Poznania niczym serial sensacyjny czy magazyn kryminalny 997. Z kolei przełom w śledztwie okazuje się być zrządzeniem losu, dziełem przypadku, które okazuje się być chlebem powszednim w pracy dochodzeniowca czy operacyjniaka. Jedni stają po stronie dobra i ścigają morderców jak nomen omen psy tropiące; mordercy z kolei ścigają się z tymi pierwszymi, aby wyprzedzać ich o krok i zbierać śmiercionośne żniwo. Jak się finalnie okazuje, obie strony działają w oparciu o popędy; o niczym nieposkromione żądze. Te cielesne, które mężczyznom zaciemniają spojrzenie na widok kobiecych wdzięków; jak i te mentalne, popychające do najbardziej ohydnych czynów w celu osiągnięcia własnych korzyści – władzy czy pieniędzy.

Larek stworzył historię bez cenzury, szalenie naturalistyczną, obnażającą człowieka jako istotę pełną pożądliwości. Harry na przykład, stojący wprawdzie po jasnej stronie mocy, non-stop myśli o rozładowaniu seksualnej frustracji i jawi się jako facet korzystający bez oporów z wdzięków każdej kobiety, również tej świadczącej seks za pieniądze. I dlatego też, nie polubimy się z Harrym, no niestety nie polubimy się. Niechęć do niego rekompensuje niesłabnąca od pierwszego tomu sympatia do posterunkowej Katii Domagały, do której przylgnął przydomek Furia (kto czytał „Furię”, ten wie dlaczego ;)).

Intryga kryminalna i splot wątków nie pozwalają oderwać się od lektury, a wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce w odpowiednim momencie, skutecznie rozwiewając początkowe wrażenie chaosu narracyjnego. Ze sporą niecierpliwością będę oczekiwała kolejnego tomu śledztw poznańskiego zespołu dochodzeniowo-śledczego, ponieważ mafia wydała już wyroki, a skorumpowani policjanci wypadają z gry. Drogi autorze, „Fatum” potrzebne od zaraz!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Multirecenzja cyklu "Mistrz gry" - Joanna Lampka

 "Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę" - fragment tomu IV "Mistrz gry". Cztery lata temu poznałam pióro Joanny Lampki i nieco nostalgicznie podchodzę do dzisiejszego wpisu, w którym postanowiłam zebrać wszystkie wrażenia z lektury serii fantasy "Mistrz gry" zakończonej tomem o tym samym tytule. "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" okazała się książką moich wakacji AD 2020. Przeczytałam ją jednym tchem, zarywając nockę, bo perypetie dwudziestoczteroletniej oficerki wywiadu i księżniczki Królestwa Żeglarzy w jednej osobie, Aline Sages, tak mnie zafascynowały. Joanna Lampka znana jako "Szwajcarskie Blabliblu" wykreowała niesamowitą żeńską postać oraz towarzyszący jej kobiecy oddział do wojskowych zadań specjalnych. A że autorka wplotła w fabułę wątki fantastyczne (umiejętności programowania umysłów, wyniesione z Klasztoru Shan-Thi) to ich moc idealnie komponuje się z przygodo