Przejdź do głównej zawartości

Recenzja: "Nauczyciel tańca" - Anna Dąbrowska


Kiedy tańczyłem, wyznawałem pewną zasadę – dokładniej mówiąc, cytowałem słowa Marthy Graham: „Kiedy tancerz tańczy, ziemia pod nim jest święta”. Miałem swoją przestrzeń i nie znosiłem, kiedy ktoś stawiał na niej chociaż czubek swojego buta. Takie same granice wyznaczałem w życiu osobistym, choć po wczorajszych przejściach doszedłem do wniosku, że muszę uelastycznić moją przestrzeń. Być może nawet wpuszczę w nią gościa. Nie mogłem przestać myśleć o Kai. To wszystko było porąbane. Poznałem dziewczynę, która nagle jednym swoim uśmiechem zburzyła we mnie mur, który budowałem przez poprzednie trzydzieści lat. A ona pojawiła się w ruinach i złamała tego twardziela, którym byłem.


„Nauczyciel tańca” to powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym, a może bardziej romans z elementami obyczajowymi, wydana nakładem Wydawnictwa Lira, którą Anna Dąbrowska bezapelacyjnie kupiła moje czytelnicze serce. A stało się tak z kilku powodów:



1. autorka stworzyła historię, której podwaliny stanowi taniec i miłość do tańca, a że uwielbiam filmy i książki taneczne, to nie mogłam sobie odmówić przyjemności zapoznania się również z tą, tym bardziej, że jeszcze nie miałam okazji czytać żadnej książki Dąbrowskiej. Tanecznym motywem przewodnim został tutaj krump – krumping, czyli taniec uliczny charakteryzujący się bardzo ekspresyjnymi i energicznymi krokami i ruchami ciała, mający w swoim założeniu uwolnienie umysłu od agresji i innych złych emocji;



2. głównym bohaterem powieści jest mój imiennik – Dominik, którego przemianę z niedostępnego, schowanego pod kapturem faceta – krumpera w mężczyznę – nauczyciela tańca, świadomego swoich atutów mogłam obserwować na kartach książki;



3. siostry Jemioł – niemal trzydziestoletnia Kaja oraz dwunastolatka Sara i ich naznaczone śmiercią rodziców życie zostały bardzo realistyczne przedstawione, zwłaszcza jeśli chodzi o przypadłość Sary – mutyzm i niemożność wypowiedzenia ani jednego słowa z uwagi na przebytą traumę;



4. umiejętne poprowadzenie akcji tak, aby czytelnik zżył się z bohaterami, kibicując im do samego końca i oczekując, że ostatecznie pokonają wewnętrzne ograniczenia i zbudują we własnych oczach nową, lepszą wersję samych siebie, dzięki oddaniu się pasji i zawierzeniu drugiemu człowiekowi. 



Dominik Antas doskonale sprawdził się w roli terapeuty niemej Sary, która dzięki rozładowaniu negatywnych emocji w tańcu, odnalazła radość i sens istnienia. Dominik udowodnił, że nie trzeba (a nawet nie można!) wchodzić w czyjeś życie z butami, można to zrobić boso, a zatem ze stuprocentowym wyczuciem i empatią, co z pełną premedytacją uczynił zarówno jeśli chodzi o Sarę, jak i o jej starszą siostrę Kaję. Kobieta tak mocno skoncentrowała się bowiem na wydobyciu siostry z sideł lęku oraz na matkowaniu jej, że kompletnie zapomniała o tym, że sama również jest ofiarą tragicznych wydarzeń i potrzebuje zrozumienia, pomocy oraz miłości.



Dąbrowska zaserwowała swoim odbiorcom tygiel emocji, opisanych przystępnie, przejrzyście i z energią, która porywa niczym ulubiona melodia. Dwugłos narracyjny i przedstawianie wydarzeń naprzemiennie z perspektywy Dominika i Kai sprawdził się moim zdaniem bardzo dobrze, dając lepszy ogląd sytuacji i umożliwiając lepsze zrozumienie motywów działania poszczególnych postaci. Wreszcie, „Nauczyciel tańca” to odpowiedź na pytanie, czy przeszłość determinuje raz na zawsze to, jacy jesteśmy i co robimy teraz i w przyszłości. Bo to, że przeszłości nie możemy zmienić jest oczywiste, ale sposób, w jaki radzimy sobie z tym, co nas spotkało, zależy już tylko od nas i od wsparcia, jakie mamy od najbliższych nam osób.



Polecam Wam tę lekturę, jeśli macie ochotę na książkę lekką, ale z wszytym w fabułę wartościowym przesłaniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad: Domi czyta i pyta, czyli Paulina Świst w krzyżowym ogniu pytań

Drodzy zaczytani! Dzisiaj na moim blogu gości jedna z najbardziej tajemniczych pisarek na polskim rynku wydawniczym. Jej kryminalno-erotyczne powieści bardzo przypadły do gustu czytelnikom, chociaż wielu – w tym mnie – wprawiły w pewną konsternację. Bo jak to? Jej debiutancki „Prokurator” to nie 100% kryminał, a erotyk z nutą sensacji? Paulina Świst potrafi zaskakiwać, a jej kryminały prawniczo-policyjne z domieszką pikanterii schodzą z każdym nowym tytułem na pniu. Foto: Paulina Świst Domi: Paulino, serdecznie Ci dziękuję za Twoje pozytywne nastawienie do mojej propozycji wywiadu, która to nadeszła krótko po premierze Twojej najnowszej książki pt. „Sitwa”.  To Twoja piąta powieść, a do tego dorzuciłaś jeszcze w tym roku opowiadanie w antologii „Zabójcze święta”. Paulina: Cześć Domi :* To prawdziwa przyjemność móc z Tobą pogadać, nawet wirtualnie ;) Domi: Jak Ci się zatem pisało taką krótką formę i czym różni się dla Ciebie praca nad opowiadaniem od pracy nad powieścią? 

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie piętnować

Multirecenzja cyklu "Mistrz gry" - Joanna Lampka

 "Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę" - fragment tomu IV "Mistrz gry". Cztery lata temu poznałam pióro Joanny Lampki i nieco nostalgicznie podchodzę do dzisiejszego wpisu, w którym postanowiłam zebrać wszystkie wrażenia z lektury serii fantasy "Mistrz gry" zakończonej tomem o tym samym tytule. "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" okazała się książką moich wakacji AD 2020. Przeczytałam ją jednym tchem, zarywając nockę, bo perypetie dwudziestoczteroletniej oficerki wywiadu i księżniczki Królestwa Żeglarzy w jednej osobie, Aline Sages, tak mnie zafascynowały. Joanna Lampka znana jako "Szwajcarskie Blabliblu" wykreowała niesamowitą żeńską postać oraz towarzyszący jej kobiecy oddział do wojskowych zadań specjalnych. A że autorka wplotła w fabułę wątki fantastyczne (umiejętności programowania umysłów, wyniesione z Klasztoru Shan-Thi) to ich moc idealnie komponuje się z przygodo